Pierwsze godziny na Islandii

on

  Nasz pobyt na Islandii okazał się dużo bardziej intensywny niż się spodziewaliśmy. Wieczorami nie było ani siły ani chęci, żeby cokolwiek napisać, dlatego krótki opis naszego pierwszego przystanku będzie pojawiał się na blogu dopiero teraz. No to zaczynamy.

  Pogoda na Islandii nie była dla nas łaskawa i już od pierwszych godzin pozostawiała wiele do życzenia. Na lotnisku wypożyczyliśmy samochód, wersja budżetowa, Chevrolet Spark. Duży, przestronny, terenowy, idealny na tutejsze drogi 😊 Polecono nam sprawdzić czy wszystkie szkody są odnotowane w protokole przekazania. Cóż, lista długa, jakieś 15 pozycji. Wgniecenie na przednim zderzaku, wgniecenie na bocznych drzwiach, rysa na tylnym zderzaku… Nawet nie chciało nam się ich wszystkich szukać…  Poza tym cacy. Zapakowaliśmy się w naszą puszeczkę i ruszyliśmy w stronę Reykjaviku i naszego pierwszego noclegu.

IMG_3089.JPG
Sparky i my 🙂

  Po wyjeździe z lotniska i przejechaniu kilku kilometrów zaczęliśmy się zastanawiać czy to wulkaniczne pustkowie to wszystko co nas tu spotka? Oby nie. Pustkowie dookoła, pustki na drogach, chyba rzeczywiście nie mieszka tu zbyt wiele ludzi. Ale tutaj zaskoczenie, wjeżdżamy do stolicy, a tam mimo późnej, jak nam się wydawało, pory (było po 21) ruch jak w stolicy 😝 Szybko udało nam się trafić do naszego lokum na przedmieściach. Spokojne osiedle charakterystycznych chatek w nordyckim stylu. Starsza pani, u której mieszkaliśmy, okazała się bardzo sympatyczna i zapisała nam całą stronę najważniejszych atrakcji jakie powinniśmy zobaczyć na Islandii. Milutko.

IMG_3100.JPG

Szybko się ogarnęliśmy i ruszyliśmy zwiedzać miasto, w końcu zachód dopiero koło 23.15, więc mamy jeszcze chwilę. Pominę fragment o tym jak wbiłam w GPSa nie ten półwysep , który chciałam i zamiast do Reykjaviku dojechaliśmy na jakieś zadupie 15km dalej… W każdym razie zwiedzanie Reykjaviku nie było nam dane, bo zaraz po zaparkowaniu samochodu w centrum zaczęło lać. Mimo wielkich chęci, weszliśmy zobaczyć salę koncertową Harpa i szybko zwinęliśmy się do domu.

IMG_3092.JPG
Harpa

  O 23 zrobiło się szaro, jak u nas pół godziny przed całkowitym zmrokiem. Zdziwiliśmy się, spodziewaliśmy się, że będzie jasno jednak trochę dłużej. No i było. Półmrok do 3 nad ranem, a potem znowu pełna lampa. Można się przyzwyczaić. Udało nam się zasnąć i zebrać siły na kolejny długi dzień, o czym w kolejnym poście.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *