W drodze, czyli jak nie jeździć Polskim Busem

on

Bilety na samolot z Bratysławy do Skopje kupione, pora pomyśleć o tym jak dostać się z Katowic na lotnisko. Zdecydowaliśmy się na Polskiego Busa. Wylot późno, bo dopiero po 21. Mogliśmy wybrać wcześniejszy autobus i dojechać w środku nocy a cały dzień spędzić włócząc się po mieście, ale ta opcja nie przypadła nam do gustu, tym bardziej, że pogoda na początku października może do tego nie zachęcać. Trudno z miesięcznym wyprzedzeniem przewidzieć jak będzie, więc woleliśmy nie ryzykować. Druga opcja to przyjazd na 3 godziny przed wylotem. Bratysława to nieduże miasto, dojazd komunikacją miejską na lotnisko powinien zająć nie więcej niż godzinę, więc powinniśmy się wyrobić. Jechałam już kiedyś na tej trasie, wszystko odbyło się na czas, nie zakładaliśmy więc większych opóźnień. Ok, kupujemy bilety na późniejszy autobus, będzie na styk, ale damy radę.

Bilety na wybraną podróż były podejrzanie drogie, inne dni i godziny były tańsze, a nasz termin pechowo musiał podrożeć. Trudno, parę złoty nie zrobi różnicy. Wtedy nas to nie zastanowiło, dopiero w autobusie uświadomiliśmy sobie nasz błąd. Ceny za bilety rosną proporcjonalnie do ilości wykupionych biletów, więc jeśli cena jest wyższa od pozostałych terminów, a nie ma ku temu większych powodów (weekend, święta, wydarzenia w okolicy) to może świadczyć o tym, że autobusem pojedzie… szkolna wycieczka… 🙂 Wygląda na to, że wynajmowanie autokarów przestało się już opłacać. Po wejściu do autobusu byliśmy trochę przerażeni, szkolne wycieczki kojarzą nam się z jednym wielkim harmidrem. Ku naszemu zdziwieniu było nawet spokojnie. Najgorsze było dopiero przed nami…

Po przejechaniu granicy, przez roboty drogowe w Czechach ugrzęźliśmy w korku. Spowodowało to spore opóźnienie. Kierowca robił co mógł, ale autobusem pole manewru nie jest duże, może nadrobić 10 minut, ale godziny już raczej nie. Zaczęłam się powoli denerwować, a mieliśmy trochę zapasu, taksówką powinniśmy być na lotnisku na czas. Spokoju nie zachowywały niestety opiekunki jadącej z nami grupy. Przez kolejne 3 godziny jazdy, mniej więcej co 5 minut zaczynały się nerwowe rozmowy o tym, że nie zdąża, że się spóźnią, że co teraz będzie!  Cóż, widocznie tak jak my spieszyli się na jakąś przesiadkę. Mimo dużej cierpliwości i wyrozumiałości po godzinie stało się to już męczące, a po dwóch zaczynaliśmy mieć powoli dość. „Spóźnimy się, powinniśmy już ruszać z Bratysławy, a zostało nam jeszcze 40km!! Nie nadgoni tego, nie zdążymy. Ja nie wiem co my zrobimy… Przecież ta kolacja będzie zimna jak dojedziemy!”… Serio? Czyli 3 godziny lamentowania tylko dlatego, że przyjadą do hotelu na kolację pół godziny później… Na szczęście (niestety o 3 godziny marudzenia za późno) Panie wpadły na genialny plan- „Zadzwonimy tam z Bratysławy, że się spóźnimy!”. Brawo. Trudno się dziwić znerwicowanym dzieciom, skoro większość czasu spędzają w towarzystwie znerwicowanych nauczycieli 🙂

Do Bratysławy dotarliśmy z godzinnym opóźnieniem. Z ulgę opuściliśmy szalony autobus. Baliśmy się, że komunikacja miejska zawiedzie, więc udaliśmy się na postój taksówek. Na szczęście Łukasz w międzyczasie zrobił to co lubi najbardziej, czyli wypytał kogo się dało jak dojechać na lotnisko. Pani w kiosku dała nam namiary na tania taksówkę, koszt dojazdu ok. 7euro. Nie najgorzej. Próbując zaoszczędzić na czasie zapytaliśmy czekających taksówkarzy za ile zawiozą nas na lotnisko. 25 euro! Cena pewnie wzrosła dwukrotnie przez to ze zagadaliśmy po angielsku. Postanowiliśmy zamówić Taxi telefonicznie.  20 minut i 8 euro później czekaliśmy już w hali odlotów na nasz lot. Ufff, jesteśmy coraz bliżej.

Lot przebiegł spokojnie, na miejscu przytrzymała nas jeszcze kontrola paszportowa. Nie ma jak Schengen… W końcu o 23 opuszczamy halę lotniska i łapiemy do płuc macedońskie powietrze. Teraz tylko dojazd do miasta i będziemy mogli położyć się w ciepłym i miękkim łożeczku (miejmy nadzieje).  Bilet autobusowy kosztuje 170 denarów czyli ok. 12zł. Niestety komunikacja miejska znów nas zawodzi, autobusy kursują rzadko, musielibyśmy czekać jeszcze 2 godziny. W Skopje wynajęliśmy mieszkanie przez Airbnb [zyskaj 19$ zniżki na podróż rejestrując się za pomocą tego linka www.airbnb.pl/c/zbryzgalska ], nie chcieliśmy nadwyrężać cierpliwości naszego gospodarza, oprócz tego byliśmy zmęczeni długą podróżą. Druga opcja to taksówka. W Macedonii to popularny środek transportu, taksówki są bardzo tanie, ale jak wszędzie, trzeba uważać na naciągaczy.

Po szybki rekonesansie zdecydowaliśmy się na dojazd do Skopje taksówka, ceny są stałe, do Skopje 20 euro. Dogadaliśmy się z dwoma napotkanymi Słowakami na wspólny przejazd i podział kosztów. Zagadał do nas facet podający się za taksówkarza, przedstawiliśmy mu sytuację i ruszyliśmy w drogę. Niestety gość był „pseudotaksówkarzem” dorabiającym sobie w ten sposób. I wszystko byłoby ok gdyby nie to, że w połowie drogi udał (a może rzeczywiście źle zrozumiał), że nie wiedział, ze jedziemy w dwa różne miejsca i że w takim wypadku cena to 30 euro. Próby targowania spełzły na niczym. Cóż, nie był to może deal życia, ale tak czy siak byliśmy 5 euro do przodu. Dojazd do miasta zajął ok.25 minut.

Elena, wynajmująca nam mieszkanie, okazała się przesympatyczną dziewczyną i mimo późnej pory odpowiedziała nam na wszystkie nasze pytania. „Jeszcze tylko ostatnie pytanie, gdzie możemy teraz wyskoczyć na drinka?” „Eeee… dochodzi północ, o tej porze to już nigdzie” 😉 W Macedonii obowiązuje prohibicja, po 19 nie można kupić alkoholu na wynos, puby czynne są do północy, a w weekendy do 1. Trudno, grzecznie kładziemy się spać, podekscytowani tym co przed nami.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *