Czas wyruszyć w Góry Błękitne

on

  Początkowo planowaliśmy przemierzyć Australię kamperem. Niskie temperatury, krótki dzień i tani lot do Sydney zamiast Melbourne pokrzyżowały nam jednak plany. Australia to ogromny kraj. Nawet krótki, wydawałoby się, odcinek z Sydney do Melbourne to 900 km jadąc autostradą, nie mówię już nawet o trasie wzdłuż wybrzeża. A co dalej z Melbourne? Wracać tą samą drogą w stronę Cairns? Bez sensu. Cały plan runął w gruzach. Zdecydowaliśmy przemieszczać się autobusami i samolotami.

IMG_6016
Mamy auto i co teraz?!

  Żeby zwiedzić okolice Sydney wynajęliśmy auto na jeden dzień. Ruch lewostronny, nowy kraj, wielkie miasto. Nie będzie łatwo. Łukasz prowadzi, ja nawiguję. I marnie mi idzie… Próba wydostania się z centrum w stronę domu kończy się przeprawą przez Harbour Bridge, a mieszkamy w przeciwnym kierunku. Przez tą całą zmianę miejsc mieszają nam się kierunki. Mówię w lewo, Łukasz skręca w prawo. Myślę w prawo, mówię w lewo. Moje nogi mimowolnie pracują, próbując co chwilę zahamować. Ulice w centrum są tak wąskie, że mam wrażenie, że za chwile ktoś urwie nam lusterko. Odcinek, który powinien zająć 15 minut pokonujemy w godzinę. Trudną dla nas obojga godzinę… Może następnym razem będzie już łatwiej 😀

IMG_6052
Trzy Siostry

 Skoro do Melbourne jedziemy autobusem i nie zwiedzimy nic po drodze, ostatni dzień w Sydney postanowiliśmy spędzić w Górach Błękitnych. To niewysokie góry oddalone od Sydney o ok. 1h jazdy. Ich nazwa wzięła się od niebieskiego przymglenia, które tworzą olejki eteryczne unoszące się nad eukaliptusowymi lasami. Po wyjeździe z centrum miasta droga szła już bardzo dobrze. Autostrada zrobiła się szersza, nie trzeba było za wiele skręcać, ruch się zmniejszył. Po godzinie dojechaliśmy do Gór Błękitnych, ale naszym celem była Katoomba i pasmo Trzy Siostry. To najbardziej charakterystyczny punkt tego rejonu. Jesteśmy tu tylko na parę godzin, więc zdecydowaliśmy się na zwiedzanie absolutnego „must see”. W Katoombie było jeszcze zimniej niż w Sydney, brrrr… niech ta zima się już skończy! Zdecydowanie jest to najbardziej turystyczne miejsce w tym rejonie, mimo wszystko warte odwiedzenia. Można stąd rozpocząć wędrówkę w stronę miasteczka Leura lub wodospadów Katoomba, co uczyniliśmy.

IMG_6078
Strach podejść bliżej krawędzi 😛

  Trasy są dobrze przygotowane, każdy w zależności od stopnia trudności znajdzie coś dla siebie. Nam wystarczyła ścieżka z pięknym widokiem na góry, w połowie drogi można było przejechać kolejką linową nad doliną. Im dalej od Katoomby, tym mniej ludzi mijaliśmy na szlaku. Na końcu szlaku dotarliśmy do parkingu przy którym znajdował się przystanek komunikacji miejskiej. Ku naszej uciesze okazało się, że tutejsze autobusy obsługują kartę autobusową z Sydney. Bez komplikacji i niedużym kosztem mogliśmy wrócić do naszego samochodu autobusem, co zaoszczędziło nam sporo czasu, który wykorzystaliśmy na krótką wycieczkę do Leury. Tamtejsze szlaki były jeszcze bardziej spokojne i dzikie. Przeszliśmy się krótkim szlakiem do wodospadów Leura Cascades (Łukasz powoli ma dość wodospadów) i niestety musieliśmy już wracać do Sydney, żeby zdążyć na autobus do Melbourne.

IMG_6117
Kolejka linową nad przełęczą w Katoombie

  Góry Błękitne to bardzo przyjemne miejsce do spędzenia kilku dni lub choćby dnia poza miastem. Wydają się prawie całkowicie dzikie, patrząc na okoliczne szczyty nie widać żadnych szlaków, wydeptanych ścieżek. Jednak jest tu w czym wybierać, można nawet zaplanować kilkudniową wycieczkę i przemieszczać się ze schroniska do schroniska. Niestety nasza ekspresowa wycieczka nie pozwoliła nam dokładnie zwiedzić rejonu i górskich miasteczek, ale najważniejsze udało nam się zobaczyć.

IMG_6140
Wodospady w okolicy Leury

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *