Ochrydo! Here we come!

on

Wszystko co dobre, szybko się kończy, tak więc po kilku miłych dniach spędzonych w Skopje, spakowaliśmy torby i ruszyliśmy do Ochrydy. Miasto i Jezioro Ochrydzkie to największe atrakcje turystyczne Macedonii. Znajdują się na południowym zachodzie kraju, blisko granicy z Albanią. Rejon ten wpisany jest na listę światowego dziedzictwa UNESCO. To właśnie zdjęcia Jeziora Ochrydzkiego przekonały nas do dłuższego pobytu w Macedonii. Podekscytowani ruszyliśmy w drogę. Pomiędzy Skopje i Ochrydą kursują autobusy różnych przewoźników, nieznacznie różnią się ceną i czasem przejazdu. Cena to ok. 400-500 denarów (30-40zł), czas 2-2,5h. Najlepiej sprawdzić rozkład jazdy w internecie na stronie www.balkanviator.com (szukanie oficjalnej strony przewoźnika jest raczej bezcelowe…). Nie byliśmy pewni czy podane godziny są aktualne, ale nie mieliśmy wyboru, autobus odjeżdżający o 11.30 wydał nam się idealny. Na dworzec dojechaliśmy przed 11, nieświadomi naszego szczęścia kupiliśmy bilety i poszliśmy na kawę, która, jak w całej Macedonii, nawet w dworcowej budce była pyszna. Chwile przed odjazdem naszego autobusu poszliśmy na przystanek, a tam zaskoczenie. Na bardzo popularnej turystycznej trasie Skopje-Ochryda jeździł 15-osobowy busik! W momencie wszystkie miejsca się zapełniły i ruszyliśmy w trasę. Chyba mieliśmy szczęście, że przyjechaliśmy prawie godzinę przed odjazdem, gdybyśmy przyjechali na styk pewnie nie byłoby już dla nas miejsc. W sezonie wysokim pewnie na trasie kursują większe autokary, ale na wszelki wypadek lepiej kupić bilet z wyprzedzeniem. Pogoda wreszcie okazała litość, zrobiło się ciepło i słonecznie. Szkoda, że akurat dzisiaj musieliśmy spędzić tyle czasu w autobusie. Z drugiej strony przejechaliśmy przez całą Macedonię, a widoki za oknem były niezapomniane.

zdjecie-05-11-2016-14-06-28

Kraj jest górzysty i pagórkowaty, przez większość czasu jechaliśmy pomiędzy wysokimi górskimi szczytami, przejeżdżaliśmy przez przełęcze, a południowe słońce cudownie oświetlało kolorowe jesienne drzewa. Złota jesień, przecudnie. Według internetowego rozkładu powinniśmy być w Ochrydzie po 2 godzinach, ale faktycznie podróż zajęła 2,5h. Może tak miało być, a może to znów kwestia niespiesznego stylu życia, w końcu na tak długiej trasie musi być 15-minutowy przystanek na toaletę lub papierosa 🙂 W końcu dojechaliśmy do Ochrydy. Czytałam wcześniej w internecie, że nocleg w Ochrydzie znajdzie nas sam, ale jako że lubię mieć wszystko zaplanowane, nocleg mieliśmy już zarezerwowany przez AirBnB (zyskaj 19$ zniżki na podróż rejestrując się za pomocą tego linka http://www.airbnb.pl/c/zbryzgalska). Rzeczywiście tuż po wyjściu z autobusu, próbując zorientować się w którą stronę powinniśmy iść, podszedł do nas starszy pan z wnuczką proponując nocleg. Nie byliśmy zainteresowani, ale przeprowadziliśmy, krótką pogawędkę, wytłumaczył nam drogę, ku naszemu zaskoczeniu znów nie było problemu, żeby dogadać się po angielsku. Podczas krótkiego spaceru zakochaliśmy się w tym mieście. Było pięknie, słonecznie, klimatycznie. Stare miasto miało duszę, autentyczność, która gdzieś zgubiła się w Skopje. Wszystko było takie naturalne i niewymuszone. Zachwyceni po 5 minutach doszliśmy do naszego lokum, gdzie spotkaliśmy się z wynajmującą nam mieszkanie Aną Marią. Tuż przy starym mieście i jeziorze- czego chcieć więcej! Szybko się ogarnęliśmy i ruszyliśmy na miasto coś zjeść. Krystalicznie czyste jezioro otoczone górami. Woda niestety zimna, trzeba było się z tym liczyć planując urlop na październik. Spacerowaliśmy wąskimi brukowanymi uliczkami, podziwialiśmy wyrastające z każdej strony kościoły. Nawet duża ilość turystów nie przeszkadzała nam w zachwycaniu się tym miejscem. Dzień szybko minął, ale prawdziwe zwiedzanie dopiero przed nami.

zdjecie-11-11-2016-22-37-33

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *